Mission 1: Shooting House Training
Czyli grunt to dobry tyłek.
Pierwsza misja treningowa odbywająca się w "shooting housie". Za używanie granatów ogłuszających i gazu są odejmowane punkty. Trening z ostrą amunicją. Zabrałem jeden oddział szturmowy i zespół snajperski. Naszym celem jest odbicie zakładniczki i aresztowanie porywacza.
Rolę terrorysty i zakładniczki odegrało dwóch oficerów LAPD.

Po starcie obstawiłem snajperami dwa rusztowania oraz dostrzegłem przerwę w płocie, przez którą można bardzo łatwo i niepostrzeżenie się oddalić z obiektu. Obstawiłem tę przerwę gościem z shotgunem.Teraz albo wyjdą na shotgunowca albo na snajperów. Resztą oddziału udałem się również od tamtej strony. Za płotem zwiadowca przez lusterko dostrzegł cywila.

Był to mężczyzna, ale jeżeli zakładniczką jest kobieta to on musi być porywaczem. Po czym dokonałem jego identyfikacji oraz aresztowania.

Podczas gdy oficer aresztujacy odprowadzał porywacza do wyznaczonego miejsca. Reszta oddziału udała się na poszukiwania zakładniczki. Gdy już ją znalazł niestety okazało się, że cierpi ona na wstępną fazę syndromu sztokholmskiego, nie była wobec oddziału agresywna, ale bez porządnej eskorty się nie obyło.


Mission 2: Warehouse Training
Czyli zbawienni snajperzy.
Ta misja treningowa jest nieco poważniejsza, odbyła się na pełnym szpanie. Użyłem aż dwóch oddziałów szturmowych, dwóch zespołów snajperskich i śmigłowca. Trening z ślepymi nabojami, ale za granaty ogłuszające i gaz odejmowane są punkty. Naszym celem jest
odbicie z rąk porywaczy kilku zakładników oraz udzielenie pomocy jednemu, który ucierpiał. Przestępców i zakładników zagrali ochotnicy.
Jak już wspomniałem użyłem dość dużej ilości ludzi ze wzlędu na rozmiar obszaru akcji. Negocjator poinformował, że nie ma jak skontaktować się z terrorystami, więc zaproponował podrzucenie telefonu. Zgodziłem się.

W tym czasie ustawiłem snajperów na dachach pobliskich magazynów.

Gdy obstawiłem jednym oddziałem tylne wejście do magazynu, gdzie przetrzymywani byli zakładnicy oraz wydałem rozkaz otwarcia zamka (lecz nie drzwi!) za pomocą łomu drugim oddziałem eskortowałem oficera niosącego telefon będącego również medykiem w drużynie. W tym czasie dwóch napastników z podniesioną bronią wybiegło z magazynu i wszystko wskazywało na próbę ucieczki.

W normalnej sytuacji użyłbym granatów ogłuszających, ale to trening więc dałem snajperom zielone światło...z pozytywnym skutkiem.

Gdy padły strzały od razu ruszyłem oddziały do wejścia do obiektu pamiętając o rannym zakładniku.

Na moje szczęście długo nie musiałem go szukać. Od razu została mu udzielona pierwsza pomoc, a większość zakładników udało się znaleźć blisko frontowych drzwi.

Jeden był przetrzymywany gdzieś w głównej hali, nieźle trzeba było się nabiegać by go znaleźć, ale co się odwlecze... niespodziewanie znaleziony został także woreczek z narkotykami.

Mission 3: Father/Daughter Day
Czyli impreza na chacie.
Ta misja to tak naprawdę jest pierwsze prawdziwe zadanie. Tata psychopata postrzelił swoją żonę i zabarykadował się w swojej rezydencji z czteroletnią córką. Uznałem, że lepiej będzie gdy zabiorę mniej ludzi. Zdecydowałem się na jeden oddział szturmowy oraz zespół snajperski, którego użyję w razie czego. Ot, takie koło ratunkowe w podbramkowych sytuacjach.

Obstawiłem sąsiednie domy snajperami. Popatrzyłem na chatę i układałem plan. Od negocjatora dowiedziałem się, że podejrzany ma za sobą leczenie psychiatryczne. Nie ma to jak psychole słonecznego popołudnia! Tak więc posłałem samotnego bojownika z shotgunem by obstawiał wejście, a główny atak przeprowadzę od tyłu.

Gdy oddział dochodził do miejsca, gdzie miał czekać na dalszy rozwój negocjacji psychotatuś widocznie chciał się jak najszybciej oddalić bo stał tam, gdzie chciałem zaatakować.

W tej misji mogłem używać już granatów ogłuszających, toteż zrobiłem z nich użytek, a aresztowanie było już tylko czystą formalnością.

Następnie ostrożnie wparowałem oddziałem do domu. Ostrożnie, bo choć już nie ma żadnych podejrzanych to mógł zastawić bomby-pułapki. Udało się bez problemu uwolnić córkę przestępcy oraz w środku zabezpieczono psychotropy i broń .

Mission 4: Convenience Store.
Czyli lekcja wietnamskiego.
Dwóch uzbrojonych bandytów napadło na sklep, którego właścicielką była Wietnamka. Zadaniem było odbić zakładniczkę oraz aresztować napastników.
Skorzystałem ze standardowego zestawienia czyli zespół snajperów i drużyna szturmowa. Teren misji był otwarty, a sklep dość mały więc nie było potrzeby wzywania helikoptera.

Na dachach sąsiedniego sklepu rozstawiłem zespół snajperski, oraz wysłałem shotgunowca blisko frontowych drzwi.

Główną drużynę uderzeniową zebrałem przy tylnim wejściu do sklepu. W tym czasie negocjator poinformował, że próbuje skontaktować się z tłumaczem, ponieważ właścicielka nie mówi po angielsku, tylko w jakimś języku azjatyckim, prawdopodobnie wietnamskim.

Jednak nie czekałem na dalszy rozwój negocjacji, postanowiłem przeprowadzić cichą akcję. Wysłałem zwiadowcę do sklepu. Już za pierwszą ścianą czaił się jeden z napastników, albo chciał uciec albo stał na czatach.

Tak czy owak został szybko i sprawie ujęty.

Drugi z napastników chciał być cwany. Zaczął uciekać frontowym wejściem, ale nie ze mną te numery. Shotgunowcem pobiegłem za nim, a w trosce o to by nie uciekł został postrzelony. Oczywiście najpierw wyjął broń i wyraźnie trzymał ją w górzę.

Po wyeliminowaniu zagrożenia pora zająć się było zakładniczką. Tłumacz nauczył zespół powiedzieć po wietnamsku "Nie bój się, jesteśmy z policji". Jak widać wietnamki to bardzo bojowe kobiety, nie obyło się bez granatów ogłuszających.

Co było dobrym rozwiązaniem, ponieważ nasza wietnamka uzbrojona była w shotguna i mogła narobić więcej szkód, tak czy owak została również skuta kajdankami.

Mission 5: Bank Robbery
Czyli długi ranek.
Grupa terrorystyczna napadła na bank i wzięła zakładników. To nie pospolici przestępcy tylko frakcja terrorystów uzbrojona w bomby, granaty, broń automatyczną. Do tej misji zaangażowałem 3 drużyny szturmowe i dwa zespoły snajperskie, wszyscy uzbrojeni po zęby.

Postanowiłem od razu otoczyć bank z trzech stron. Od północy i południa rozstawiłem snajperów. Obstawiłem głównie tylne wejście do banku.

Negocjator zaproponował podrzucenie telefonu. Nie wiadomo czego można się spodziewać po napastnikach dlatego się zgodziłem. Shotgunowiec osłaniał dowódce grupy, który miał dostarczyć telefon pod frontowe drzwi banku.

Wezwałem także śmigłowiec do obserwacji. Cisza jak makiem zasiał, dlatego z dostarczeniem telefonu nie było problemu.

Po kilkunastu minutach wyszedł jeden z terrorystów. Pomyślałem, że po telefon, lecz ten go zignorował. Tylko stał i obserwował.

Po kilkominutowym namyśle postanowił, że przedrze się przez linie obrony i ucieknie, na szczęście został w pore zastrzelony.

Terroryści wymyślili podstęp. Poświęcając jednego chcieli ocalić resztę. Ten jeden to była tylko przynęta. Reszta miała uciec gdybym rzucił wszystkich na uciekiniera. Jeden z terrorystów wziął zakładnika. Snajperzy ściągnęli go w porę. Na ostatniego terrorystę wystarczył granat ogłuszający. Następnie zacząłem uwalniać zakładników na parkingu przed bankiem.

Grupa, która miała przeprowadzic atak od tyłu weszła teraz do banku, gdzie udało się uwolnić kobietę w ciąży. Znaleziono także skradzione pieniądze i ulotkę od terrorystów z ich przekazem.

Po przeszukaniu całego banku bo istniała groźba podłożenia przez terrorystów bomby ostatnia zakładniczka została wyprowadzona z banku, a tym samym udało się ukończyć misję bez strat.
